Nescafe

na prozbe Pudzi Razz

no to sie moge w koncu wypowiadac na moj wspanialy dzial Very Happy

klient - kreci, chodzi wsio oglada i w pewnym momencie pyta :"a dostane tu jakas kawe ..." szczeka do podlogi mi opadla ...

klient - wielki jak stodola, potezny facet grozna mina jak u oprycha, a glos .... jak u dwuletniego dziecka .... - druga laska pod lodowka mysalalm, ze peknie ze smiechu, a ja musiaalm powazna mine miec i obslugiwac

a i jeszcze jedno ...

weekend, we dwie na zmianie kolejka po schody.

kumpelam przyjela zamowienie od dwoch chlopaczkow, ja skonczylam swoje i podchodze do kasy. nie wiedzialam, czy juz wziela zamowienie czy nie wiec pytam :"co podac ?" na co kolesie mowia ze u kolzeanki. sie jej pytam co robi, ona ze jedna kawa, to sie pytam kolesia :"a dla pana?"a on wrzatek, ja zonk, ale mowie :"przykro mi, ale u nas nie mozna robic wlasnych produktow ", koles na to :"ale ja lubie wrzatak!", no to ja z zonkiem na twarzy nalewam do filizanki i sie polglosem pytam kumpeli :"ty, co ja mam mu zaproponowac do tego wrzatku? cukier, posypke syrop ?, a moze jeszcze na wynos by chcial" ogolnie beke toczymy nie ziemska, w tym momencie koles :"ale na wynos poprosze ..."

jak widac upodobania klientow nie znaja granicy ...

a i jeszcze jedno

na zmianie z rzeznikiem w lany poniedzialek. no i mam dwa imona w identyfikatorze - oficjalne i nieoficjalne. nieoficjalne to oczywiscie pudzia Razz

no i ze rzeznik, to sobie przelozylam na pudzie Smile

i babeczka do mnie ... :"a pudzia to od jakiego imienia skrot ?" cisnelo mi sie od Pudzianny Razz

, ale jej wytlumaczylam, ze to ksywka robocza, po czym wrocilam do oficjalnego ... zeby nie miec wiecej pytam o zrodloslow imienia ....

no to teraz ja. ale nie będzie śmieszne, tragiczne trochę, dla mnie przynajmniej. moja trzecia czy czwarta zmiana na nesce. przychodzi typ, z takich co czepiają do wszystkiego. patrzy krytycznie na mnie (to mogę wybaczyć), na ciastka (tego nie! świeże były Smile

). "A ten trójkąt to co to jest?". To mu mówię, że takie ciasto bla bla bla. "Ale co to jest? Trójkąt równoboczny? Równoramienny? Prostokątny?" I patrzy son of a bi'atch wyzywająco. To mnie zgięło trochę, bo jakby to było istotne... i mu mówię, że nie za szczególnie mi to robi, co to za trójkąt, jestem na polonistyce i od pięciu lat matmy nie miałam i ogólnie wyjebane. To on patrzy na lody: "A te lody to zimne są?". Mówię mu, że w sumie to nie wiadomo, bo któż by mógł zgadnąć jakie te lody "Ale wie pan, całkiem możliwe, że są zimne". W końcu typ zamówił coś tam sobie i jechane po mnie, że matematyka się bardzo przydaje, uczy logicznego myślenia, NAWET na polonistyce.

Ja nie wiem, po co tacy ludzie z domu wychodzą w ogóle...

No to najpierw chciałam się przywitać, bo jakby nie było to mój pierwszy post Smile

No a teraz historyjka Smile

Piękna, miła, samotna zmiana w Nescafe. Do lady podchodzi lekko wstawiony, młody człowiek i zamawia espresso. Siada przy jednym z najbliższych stolików. Zanoszę mu tę cudowna kawusię, a on wciska mi pod noc swój telefon ze zdjęciem jakiejś dziewczyny i się pyta "Piękna, prawda?". Na co ja "Tak, tak. Razz

". Po paru minutach na nowo podchodzi do lady i do mnie z tekstem "Będzie pani dzisiaj moim psychologiem" i zaczyna mi się zwierzać ze swoich problemów miłosnych. Ja tam do niego, że ja tutaj pracuję i nie mam zbytnio czasu na pogaduszki, a on mi wciska 20 zł z tekstem, że to za mój stracony czas i żebym jeszcze z nim pogadała. Wtedy pojawia się Honia i ja mu mówię, że no przy niej to już w ogóle rozmawiać nie mogę. No to on biegiem do Honi i się jej pyta, czy może ze mną pogadać. Honia mu mówi, że jeśli ja mam czas to no ok, a ja na to "Ja czasu nie mam". No i biedny facet sobie poszedł...

wiesz, jesteś zimną s nie powiem Very Happy

Oj tam zaraz zimną s... To była godzina 21:30, ja już chciałam zacząć sprzątać, liczyć i takie tam. Smile

Ostatnio typ bardziej w przestrzeń niż do mnie: Czy obsługa jest wliczona w cenę?

Moje zabójcze spojrzenie: bezcenne...

Nocek Wąsatek napisał:

no to teraz ja. ale nie będzie śmieszne, tragiczne trochę, dla mnie przynajmniej. moja trzecia czy czwarta zmiana na nesce. przychodzi typ, z takich co czepiają do wszystkiego. patrzy krytycznie na mnie (to mogę wybaczyć), na ciastka (tego nie! świeże były Smile

). "A ten trójkąt to co to jest?". To mu mówię, że takie ciasto bla bla bla. "Ale co to jest? Trójkąt równoboczny? Równoramienny? Prostokątny?" I patrzy son of a bi'atch wyzywająco. To mnie zgięło trochę, bo jakby to było istotne... i mu mówię, że nie za szczególnie mi to robi, co to za trójkąt, jestem na polonistyce i od pięciu lat matmy nie miałam i ogólnie wyjebane. To on patrzy na lody: "A te lody to zimne są?". Mówię mu, że w sumie to nie wiadomo, bo któż by mógł zgadnąć jakie te lody "Ale wie pan, całkiem możliwe, że są zimne". W końcu typ zamówił coś tam sobie i jechane po mnie, że matematyka się bardzo przydaje, uczy logicznego myślenia, NAWET na polonistyce.

Ja nie wiem, po co tacy ludzie z domu wychodzą w ogóle...

ahahaha byłam z Tobą Very Happy

on jeszcze gapił sie na róż w środku i ptał czy to krem. hehehe a ostatnio przyszedł dziadek z babcia no aleee spieniacze rozwalone, przepraszamy bardzo a ten do mnie z referatem: ja to jak bylem tam i sram to jak tego i srego nie mieli to tak mnie ugoscili i sami po to latali wiec ja na ten drugi bar nie pojde, dam pani kase i pani mi przyniesie kawusie
no to mowie mu facet dawaj kase, a on mi dalej brzeczy o swoich podrozach. w koncu sam polazł do baru, przyszedl i znowu gdaka z fotela ze kawa to teraz taka i owaka. schowalam sie do zagrody, a ten przylazi i mowi: paniiiii tu jest jak na statku, ja w sztormie nie pryzwyczajony pic kawy, wylewa sie i wylewa!. mysle sobie - wytre mu stolik i siegam po papier a ten w pisk ze to sie chwieje i chwieje. mysle i mysle co by tu zrobic. w koncu nagle olsnienie - podloze pod noge od stolika papierowy talerzyk. i siegam do szafki juz po niego a facet znowu zaczyna napierdalac nad uchem. w koncu wkurwiona totalnie krzyknełam: doooobraaaaa noooooo. i cisza. szybko sie zgasilam bo Kuba krecil sie po nesce i zaczal sie glupkowato usmiechac w stylu "ale akcja co bedzie dalej". a dziad juz wiecej nie zaczepial i nie podchodził do lady ;]

No ja nie wiem co się dzieje... Ci ludzie to normalnie coraz gorsi... Człowiek tu pracuje, wyprówa sobie żyły za marne grosze, a Ci jeszcze marudzą nad uchem... Tradżedy...

"czy do lodów są wafelki?" nie, kurwa, do ręki ci nałożę...

Ejj.... Ale z tymi lodami do ręki to niezły patent... Przynajmniej nie będę musiała sie z tym cholerstwem pierdzielić Razz

a może chciał żebyś go nakarmiła... wprost z kuwetki??? Razz

z kuwety to ja mu mogę ewentualnie... wiesz co